You are currently viewing Czas na szkołę podstawową i grę w trampkarzach

Czas na szkołę podstawową i grę w trampkarzach

Rocznik urodzenia 1952, należał do roczników wyżowych. Przyszło mi żyć i przechodzić od wyżu demograficznego do wyżu starych ludzi. No może starszych wiekiem ale nie duchem 🙂

Ale wracamy do moich szkolnych czasów. Dzieciństwo spędziłem bezstresowo na łonie rodziny pod troskliwą opieka rodziców. Byłem nawet jeden dzień w przedszkolu ale zapłakałbym się na śmierć i Mama zabrała mnie do domu. Do szkoły podstawowej (zdjęcie poniżej) poszedłem sam i tak było już przez osiem lat.

Tak,… byłem pierwszym rocznikiem (urodziłem się w drugiej połowie 1952 roku), na którym eksperymentowano zmiany jakie wprowadziła reforma edukacji. Część moich kolegów i koleżanek z VII klasy, urodzonych w pierwszym półroczu skończyła edukację w szkole podstawowej a mnie przyszło jeszcze rok poczekać zanim dostanę się do wymarzonego liceum ogólnokształcącego. W międzyczasie poszedłem do Komunii Świętej i dostałem upragniony rower. to był ważne element wyposażenia młodego człowieka, który miał daleko do szkoły i prawie taka samą drogę na stadion Stali. Byłem szczęśliwy, od tej pory mogłem już jeździć na zajęcia sportowe, po chodniku, rowerem. Zawadzkie to taka miejscowość, że każdy w niej ma rower:).

Wczoraj telewizja podała ranking zasobności gmin w Polsce i okazało się, że Zawadzkie jest na ostatnim miejscu. Osobiście tego nie odczuwam a miasto jest zadbane, ruchliwe i pełne zadowolonych ludzi, no cóż liczby swoja drogą a zadowolenie mieszkańców swoją.

Ulica Opolska, przy której mieszkałem, to główna ulica miasteczka, która była chyba najdłuższą ulicą w Polsce i bez roweru ani rusz!!! Wszędzie było daleko. Przemierzając takie odległości zawsze spotykało się wielu znajomych ludzi a słowa „dzień dobry, co słychać” były zawsze wymawiane z uśmiechem i grzecznością, bo każdy znał każdego i nie byłoby dobrze gdyby Mama usłyszała od znajomych, że coś było nie tak. Wychowałem się w wielotysięcznej społeczności, różnorodnej i wielokulturowej. Nie mam dzięki temu kłopotu z zaadoptowaniem się w innych miejscach i państwach. Szanuję ludzi, ich zwyczaje, religię i proszę ich o to samo. Myślę, że w całej mojej złożoności jestem człowiekiem prostym i tolerancyjnych. I tolerancji oczekuje od innych.

W międzyczasie w wieku 9-10 lat rozpocząłem treningi w drużynie trampkarzy Stali Zawadzkie i rower przydał się bardzo! Pod czujnym okiem trenera Jana Krawca poznawaliśmy tajniki gry w piłkę i staraliśmy się okiełznać piłkę. Trener mówił, a my byliśmy w niego wpatrzeni jak w obrazek, że mamy rządzić piłką a nie ona nami. To była przede wszystkim nauka techniki piłkarskiej i dużo gry miedzy sobą. Z niektórymi chłopakami przyszliśmy już nieco przygotowaniu do treningów bo dużo graliśmy na podwórko, pod oknami bloków, z których byliśmy widoczni dla rodziców i gdzie spędzaliśmy większość czasu po lekcjach.

Nasze boisko było ze szlaki, żaden tam Orlik i cudowna równa powierzchnia. Obcierki i ślady szlaki w ciele były czymś normalnym. Trochę płaczu, umyta pod kranem rana i gra szla dalej 🙂 Bramki nie były ustawione naprzeciwko siebie. Były to trzepaki ustawione naprzeciwko bloków przy Opolskiej 9 i 11. W czasie gry, po drodze trzeba było jeszcze minąć garaż. Budynek, jak nie graliśmy meczy, służył za ogromną ścianę do odbijania piłki a metalowe drzwi do garażu zastępowały bramkę. Nie trzeba było biegać za piłką za bramkę. Po strzele i odbiciu od ściany albo drzwi piłka wracała do strzelającego (no chyba, że strzał był za wysoki to wtedy piłki szukało się w ogródkach). Bramka była głośna (odbicia piłki były donośne ale nikt nie zwracał nam uwagi bo to było normalne a rodzice byli spokojni, bo bawiliśmy się koło domu).

Najlepiej grało mi się z moim przyjacielem z podwórka i boiska Ryszardem Skudlikiem. Nazywaliśmy go Siury. Spędzaliśmy razem wiele czasu na podwórku, stadionie, boisku Technikum Hutniczego. Naszymi partnerami i przeciwnikami w grze byli rówieśnicy i o wiele starsi koledzy z bloków. Mecze były zacięte a dzięki temu, że graliśmy ze starszymi to każdy się starał grac jak najlepiej, aby oni wybrali go do swojej drużyny. Trenowaliśmy z Ryśkiem w tej samej drużynie Stali Zawadzkie od trampkarza poprzez juniorów aż do seniora. Obaj zadebiutowaliśmy w I drużynie seniorów Stali mając 16 lat. Wtedy wszedł przepis, że w drużynie musi występować junior (wchodziliśmy na polówkę meczu każdy).

Nasza drużyna juniorów była jedną z najlepszych w województwie opolskim. Mieliśmy bardzo dobrych i szybkich napastników a my z Siurym graliśmy w pomocy.

Stefan Swoboda, przyjaźniłem się z nim całe życie. Był, … tak muszę niestety napisać bo nie ma go wśród nas. Był lekkoatletą i piłkarzem. Niezwykle szybki i skoczny chłopak rywalizował z dobrym skutkiem ze Zbigniewem Gutem, z którym się przyjaźnił ( też skoczkiem w dal i następnie piłkarzem Odry Opole i reprezentacji Polski). Założył wspaniałą rodzinę z Danuta Florczyk, zawodniczką drużyny piłki ręcznej Otmętu Krapkowice i reprezentacji Polski. Do końca życia był związany ze sportem. Po jego wyjeździe na Zachód za mało spotykaliśmy się ze sobą. Wielka szkoda bo w młodości byliśmy nierozłączni. Ale były inne czasy, szkoda, że go utraciłem. Wielka szkoda 🙁

Józek Pasternak, szybki i bramkostrzelny. Niezwykle przyjacielski i skromny chłopak. Lubiłem z nim grać. Wiele bramek strzelaliśmy od wznowienia ze środka boiska w pierwszych minutach meczy. Dwa podania z Ryśkiem, podanie do Józka i gol… aż się chciało grać. Nie dość, że chodziliśmy wszyscy razem do szkoły i na treningi, to nasze rodziny były ze sobą zaprzyjaźnione co sprzyjało naszej karierze piłkarskiej bo wszyscy nam kibicowali i wymagali bardzo dobrej gry. Józek grał do końca swojej kariery w Stali.

Chętnie spotkałbym się ze swoimi kumplami z boiska. Może już nie na boisku ale na stadionie i powspominał stare czasy. Ale jakoś nie ma kto takiego spotkania zorganizować… albo mnie nie zapraszają 🙂 Powiecie, że co roku gracie mecze wspomnień. Chwała za to. Ale ilu jest tam moich przyjaciół. Czy są chociażby na trybunach? A czasu jest coraz mniej!

Może jeszcze dzisiaj wieczorem uda mi się opisać moje czasy w liceum i grę w seniorach Stali Zawadzkie. Zobaczymy.

Dodaj komentarz