You are currently viewing Krótkie spotkanie po 40 latach

Krótkie spotkanie po 40 latach

To było niesamowite. Skontaktował się ze mną Mirek Kopka. Powiedział, że 12.bm. będzie wracał z żona Grażyną z wczasów w Szczawnicy i zapytał czy mogą wpaść na kawę. Odpowiedź była oczywista a czas do terminu spotkania dłużył się bardzo.

Wreszcie dzisiaj po godzinie 14.oo, po małych perypetiach z wyborem najmniej zatłoczonej i właściwej drogi do Tomaszowa Mazowieckiego, dojechali.

Zastanawiałem się jak nasze spotkanie przebiegnie. Trochę się obawiałem. Ale po kilku minutach rozmawialiśmy jakby to było wczoraj. Przez godzinę przegadaliśmy całe swoje życie, Mirek opowiedział o sobie, ja o sobie i okazało się, że mamy wiele podobnych dokonań. Nasze podobne cechy charakteru pomagały nam w życiu ale i niejednokrotnie przeszkadzały. Nasza otwartość na ludzi jednak zawsze zwycięża. A to cecha ludzi, którzy wychowali się i przebywali większość życia w grupach. W tym przypadku w drużynach piłkarskich. Wspólnie przebywaliśmy przez prawie dwa lata w niewiadowskiej STALI. Połączyło nas życie, przypadek a potem sympatia i przynależność do wspaniałego zespołu ludzkiego, który tworzył rodzinę piłkarską. Tak rodzinę, bo znaliśmy się wszyscy. Nasze żony, dziewczyny i dzieci przyjaźniły się ze sobą. Jeździliśmy wspólnie na wczasy… oczywiście do niewiadowskiego ośrodka w Ustce. Jestem przekonany, że siłą naszej drużyny była przyjaźń i przywiązanie do siebie. Ten stan przenosił się na boisko i dzięki niemu tworzyła się fantastyczna atmosfera w szatni. Właściwie nie pamiętam abyśmy się kiedykolwiek kłócili. Nawet po bardzo ostrych gierkach „młodzi na starych” albo „kawalerowie na żonatych” było gwarno i wesoło. Zakładaliśmy się zazwyczaj o małe pieniądze a graliśmy jakby to były premie za mecz z Lechią albo Pilica Tomaszów Mazowiecki (nigdy za naszych czasów z nimi nie przegraliśmy w III lidze ani w VIII grupie centralnej ligi międzywojewódzkiej). Dzisiaj ja i wielu kibiców oraz moich kolegów z drużyny pamięta mojego gola, którego strzeliłem w wygranym 1:0 meczu z Lechią na stadionie w Tomaszowie Mazowieckim. Z rogu piłkę na pole karne wrzucał Jacek Stańczyk, piłka minęła obrońców i naszych zawodników i trafiła do mnie, Janek Michalczyk krzyknął mi …strzelaj. Wypadło na lewą nogę, uderzyłem całym impetem i piłka wpadła w samo lewe okienko bramki Lechii. Reszty nie pamiętam, wszyscy rzucili się na mnie i przegnietli do murawy stadionu. Prawie straciłem oddech. To była najpiękniejsza chwila, na dodatek w dniu moich urodzin i najlepsza bramka jaką kiedykolwiek strzeliłem a miałem szczęście do „telewizyjnych trafień”. Po tym spotkaniu od dyrektora fabryki Pana Józefa Cały, wielkiego sympatyka i wielbiciela piłki nożnej, otrzymaliśmy specjalna nagrodę, którą kilkaset razy przewyższała sumę, o która zakładaliśmy się na wewnętrznych gierkach drużyny.

Dzisiaj znowu poczułem tą moc i atmosferę jaką przez krotką chwilę stworzyliśmy na murawie boiska stadionu Stali Niewiadów (Reuter, Andrzej Rychter dzięki ekstra przygotowałeś płytę, choć Cię o to nie prosiłem :):) sorrki wiem, że u Ciebie to normalne.! Masz zawsze przygotowana płytę boiska bo sam na niej grałeś i wiesz co to znaczy soczysto zielona trawa i równa powierzchnia!! oby inni szanowali Twoja pracę, bo robisz to dla ich dobra i bezpieczeństwa). Zresztą zobaczcie kilka zdjęć, które zrobiliśmy na pamiątkę spotkania z Mirkiem Kopką. Nasza radość i uśmiech nie był udawany a rozmowa kleiła się jakbyśmy rozstali się wczoraj a nie przed 40-tu laty. Janiu jak zwykle sypał wydarzeniami i sytuacjami meczowymi z przeszłości a my z Mirkiem oddychaliśmy powietrzem, które przypomniało nam naszą młodość.

Poniżej zdjęcia z dzisiejszego spotkania na stadionie Stali Niewiadów.

Chciałoby się powiedzieć: „mocna jest stal ale najmocniejsza jest STAL Niewiadów” i tak już zostanie na zawsze!!!!

Przy tej okazji serdecznie pozdrawiam Mariusza Kukiełkę 🙂

Dodaj komentarz