You are currently viewing Moja rodzina, miasto i początki

Moja rodzina, miasto i początki

Tak jak napisałem w pierwszym wpisie urodziłem się w 1952 roku w sportowej rodzinie. Moja Mama była wyróżniającą się zawodniczką w trójboju lekkoatletycznym i reprezentowała swoją szkołę na szczeblu wojewódzkim. Ojciec grał od kiedy tylko pamiętam w Stali Zawadzkie i razem z Mamą żyliśmy jego meczami. Był nawet moment w jego piłkarskiej karierze, że miał przejść do drugiej ligi

Na poniższym zdjęciu (trzeci od lewej w górnym rzędzie) możecie go zobaczyć. Jak patrzę teraz na niego, niestety od dwóch lat nie ma go już z nami, to widzę coraz więcej podobieństw w moim wyglądzie do niego… no może tylko to nas różni, że do 88 roku życia miał gęste włosy a ja zawsze walczyłem z łysiną i tak już zostało. Walczę ale nie ma już o co:). Często w moim głosie słyszę tembr jego głosu, to jest fantastyczne i zarazem smutne.

*** zdjęcie z książki „Złota Stal” opracowanej i zredagowanej przez Leszka Bąk

Oglądaliśmy to zdjęcie w czasie uroczystości rodzinnych i Ojciec opowiadał ze szczegółami, kto i kiedy miał urodziny, z kim się ożenił i co robią jego dzieci, a Mama mu w tym wtórowała. Miał niesamowita pamięć. Był uporządkowany, miał fantastyczna wiedzę na temat rachunkowości. Jeszcze dzisiaj wspominam porządek jaki miał w papierach i jak wspaniale pisał pismem technicznym, wręcz kaligrafował (też potrafił !). Mnie się to już nie udawało. Nie miałem chyba cierpliwości, bo zawsze chciałem być między ludźmi, działać w grupie i realizować plany i pomysły, których nikt przede mną nie podejmował. I tak jest chyba do dzisiaj ale o szczegółach kiedy indziej.

Zresztą Ojciec pracę księgowego zakończył w 75 roku życia. Pewnego dnia oświadczył Mamie, że od dzisiaj nie idzie już do pracy, zdjął krawat i został w domu. Krawat był jego atrybutem, przez wiele lat był z-ca Głównego Księgowego w hucie w Zawadzkiem. Huta miała około 6000 pracowników, nie było komputerów. A on i jego pracownicy potrafili rozliczyć wszystko co do grosza i zawsze w terminie!

Ja zaś mogłem obserwować jak z upływem lat kwitnie miłość rodziców i jak jedno jest zależne od drugiego. Mama i Tata byli zawsze przykładem kochających się i uczciwych ludzi, którzy stworzyli wspaniałą rodzinę i poświęcali jej wszystko. Wychowali mnie na dobrego i wykształconego człowieka otwartego na ludzi. Czułem się bezpiecznie i właściwie musiałem się tylko uczyć i swobodnie rozwijać. Zresztą do dzisiaj pamiętam radość, uśmiech, poszanowanie pracy i szacunek w naszym rodzinnym domu. Ta atmosfera przenosiła się na mnie i na to jaki mam stosunek do innych ludzi.

Wracając do zdjęcia, na którym jest mój Ojciec w 1953 roku, to muszę zaznaczyć, że są tam jeszcze dwie osoby ważne dla mnie, Jan Krawiec (drugi rząd od góry i drugi od prawej) mój pierwszy trener (od 1962 roku rozpocząłem treningi w Stali Zawadzkie) i Emanuel Cembolista (pierwszy z prawej w górnym rzędzie), ojciec mojego przyjaciela z boiska Teodora Cembolisty. Pokolenia piłkarskich rodzin Stali Zawadzkie (zresztą syn Teodora również grał w piłkę!!!, jak i mój Jasio, który ma jeszcze wszystko przed sobą). Jestem dumny z tego, że urodziłem się w takim miejscu i z tego, że spotkałem tylu ludzi, którzy przekazali mi podejście i miłość do życia i piłki.

Po pierwsze Ojciec, który zawsze był dla mnie przykładem. A po drugie nauczyciele, trenerzy, przyjaciele z LO im. Mieszka I i boiska, nasza wielka rodzina. Jak pisałem na początku wpisu mój Ojciec miał szansę przenieść się do bardzo dobrego zespołu Naprzód Lipiny, wtedy polskiej II ligi ale Mama dała mu do wyboru albo ona albo piłka. Wybór był oczywisty, pozostał w Zawadzkiem,. Poświęcił się rodzinie i karierze zawodowej.

Dziękuję Tato i Mamo.

Ten post ma 4 komentarzy

  1. jacek

    Piątka bardzo mi miło czytać o Twojej Rodzinie i początkach twojej przygody gry w piłkę nożną. Są to fakty dla mnie nie znane tym bardziej czytam je z wielką przyjemnością. Czekam na więcej.

    1. Piotr

      Jacku zawsze byliśmy zajęci tym co robimy teraz i tu i było mało czasu na wspomnienia i historie. A tak miedzy nami kto wtedy przejmowałby się tym co juz było. My myśleliśmy co jest teraz i co będzie w przyszłości. Mieliśmy swoje marzenia, przyjaźnie i codzienność, która szybko biegła.
      Popatrz jak szybko. W głowie mam cały czas młodzieńczy zapal a w stawach niekoniecznie jest tak jak kiedyś. Raczej odczuwam skutki swojej ogromnej miłości do piłki.
      Staw biodrowy, myślę do wymiany… rozrusznik serca, dzięki któremu serce jeszcze mocniej bije na myśl o piłce i przyjaciołach, których na piłkarskiej drodze spotkałem:)

  2. Kuba

    Piotr, wspaniałe jesteśmy jak zawsze z Tobą , z Wami

    1. Piotr

      Dzięki Kubuniu
      Pozdrawiam i czekam na konstruktywna krytykę w przyszłości:)
      Całuski dla Wszystkich

Skomentuj Piotr Anuluj pisanie odpowiedzi