You are currently viewing Radość z postępów w grze Jasia :)
dav

Radość z postępów w grze Jasia :)

  • Post author:
  • Post category:News

Od dłuższego czasu obserwuję postępy mojego Syna w grze w piłkę nożną. I wychodzi na to, że miałem rację. Jest progres.

Po tym jak Jasio grał w Stali Niewiadów z chłopcami o rok, dwa lata starszymi. Dużo się nauczył. A grając z Kondim, Marcelem i Biedrą uczył się techniki, gry zespołowej i walki o zwycięstwo. Dzięki Dawid Wojciechowski, bo budowałeś zespól w oparciu o przyjaźń, koleżeństwo i cel, którym jest wygrana ale nie za wszelką cenę! To był dobry czas dla Jasia, dziękuję. Tym bardziej, że w moim ukochanym klubie. Mojej STALI. A teraz Synu też Twojej 🙂 i oby tak zostało na zawsze. Graliśmy w jednym klubie!!!

Przyszedł czas na grę w swoim roczniku. Trzeba było trochę poczekać aż Jasio nauczy się gry z rówieśnikami. I cieszę się, że był cierpliwy. Przy okazji znowu przydało się moje doświadczenie trenerskie, które pomogło mu w walce o miejsce w drużynie oraz budowę szacunku do trenera, który tworzy drużynę, styl jej gry i jest odpowiedzialny za jej sukces lub porażkę. Jasio robi swoje. Przekłada się do pracy na treningach i pojawiła się nagroda. Zaczął grać coraz więcej minut w meczach. Cieszę się z tego bardzo. Jestem prawie na wszystkich jego treningach (muszę go zawozić do Tomaszowa Mazowieckiego, po uprzednim odbiorze, po lekcjach w II Liceum Ogólnokształcącym i dwugodzinnej przerwie) i meczach mistrzowskich. Widzę jak z pasję trenuje i gra. Potrafię go pochwalić i zganić za grę ale przede wszystkim potrafię mu pokazać drogę i rozwiązania, które powinien zastosować następnym razem. Muszę powiedzieć, że po czasie pamięta tylko te chwile, w których go chwaliłem. MOJA RADA DLA RODZICÓW : rozmawiajcie z dziećmi o ich grze, chwalcie ich za każde chociażby najprostsze udane zagranie one tego od Was bardzo i to bardzo potrzebują.

Najważniejsze = sobota stała się dla nas świętem piki nożnej. Jaś tego potrzebuje.

A to takie proste : TRZEBA BYĆ NA MECZU Z NIM i JEGO DRUŻYNĄ Razem z Jolą, Mamą Jasia jesteśmy na każdym meczu i dopingujemy mu i całej drużynie. Mama przeżywa mecz bardzo, to normalne bo chce aby nic złego się nie stało (ostanie dwa mecze były dla niej dramatyczne, dwa zderzenia głowami z przeciwnikiem były niebezpieczne, ja byłem zadowolony, że Jasio nie odsunął głowy i nie był statyczny bo wtedy mogło być groźnie a tak tylko zaczerwienienie i mały siniak :):) ) Zawsze mu powtarzam nie wolno Ci odpuścić, bo wtedy przeciwnik ma większy impet i może Ci zrobić krzywdę. Jestem przekonany, że po tych dwóch ostatnich zderzeniach o tym już wie! Wie też, że powtórzenie zagrania, przyjęcia piłki i ćwiczenia setki, tysiące razy może dopiero dać odpowiedni efekt.

I o tym już Jasio wie i wie również, że mam rację, jak tego wymagam od niego. Ale o tym za chwilę bo wpadł mi nowy pomysł na temat 🙂